Gretkowska, Manuela: Az idegrendszer foglyai (Więźniowie układu nerwowego in Hungarian)
|
Więźniowie układu nerwowego (Polish)Umierającemu Huxleyowi żona i przyjaciele wyświadczyli ostatnią przysługę, kładąc mu w znieru-chomiałe usta opłatki LSD. Te miligramy dwuetyloamidu kwasu lisergowego wyciszyły biologiczną agonię. Uchroniły umierającego przed pustką rozdzielającą życie od śmierci, „Ja” od Boga, przed czymkolwiek, w co rozpadnięty na lewą i prawą półkulę mózg każe wierzyć, bylebyśmy uznali wszechogarniające prawo dualizmu. Dualny mózg stworzył świat na swój obraz i podobieństwo: lewo-prawo, racjonalne-nieracjonalne, dobro-zło, życie-śmierć. Dualny w swej symetrii półkul, w funkcji oddzielania tego, co świadome, od tego, co zepchnięte w głąb czaszki przez warstwy nieświadomości i instynktów. Nasz obraz świata jest oszustwem biologicznego mózgu żerującego na ludzkim organizmie. Mózg zużywa najwięcej z wchłanianego przez nas życiodajnego tlenu. Gdy zagłodzony organizm wyczerpie wszystkie zapasy cukru, ostatni kapituluje układ nerwowy. Centralny układ nerwowy – chluba ewolucji – jako jedyny z organów otoczony jest szczelnie kośćmi. Czaszka i kręgosłup są kostnymi fortecami, za którymi schronił się nasz władca, wydający rozkazy i zbierający informacje z pola walki. Tam, gdzie przed atakiem nie bronią go kości, działają zakończenia komórek nerwowych wrażliwych na ból. Próba ataku na najmniejszy z nerwów kończy się skowytem bólu. Czy może być lepsza obrona? Jednakże układ nerwowy działa w obronie całego organizmu. Czyżby? Nie dajmy się oszukać, on dba wyłącznie o siebie, nie o nas – czy z biologicznego punktu widzenia ma sens odczuwanie bólu po amputowanej przed wieloma laty kończynie? Ręka, noga już nie odrosną, po co więc ten ból? Tęsknota przerwanych synaps? Jeżeli układ nerwowy troszczy się, to nie miejmy złudzeń, że tylko o swoje neurony. Ależ moje neurony to ja, moja kora mózgowa – moja dusza. Jest to ludzki punkt widzenia czy raczej omamienie przez sprytnie rozsnutą siatkę układu nerwowego. Przypatrzmy się jej precyzyjnemu planowi w atlasie anatomicznym. To, co niepowtarzalne, co śmie się czuć naszą tożsamością, jest zbiorem komórek nerwowych pretendujących do niepowtarzalności. Nasza osobowość z jej zaletami, zdolnościami, jest jedyna i nie do zastąpienia. Jeżeli nasze Ja jest natury duchowej, wcześniej czy później stanie się duchem i może będzie miało szansę rozpuścić swe ontologiczne atrybuty w nirwanie lub Duchu Świętym. Podejrzewam, że wbrew duchowej lub, jak kto woli, niedefiniowalnej naturze naszego Ja, jego poczucie ograniczoności wynika wyłącznie z konstrukcji układu nerwowego. Jeden z podstawowych aksjomatów neurofizjologu brzmi: zniszczona komórka nerwowa nie może się odtworzyć. Wszystkie inne tkanki, poza nerwową, potrafią się „zreperować”. Układ nerwowy strzeże zazdrośnie swej niepowtarzalności. W styczniu tego roku szwajcarscy neurofizjolodzy ogłosili koniec tyranii układu nerwowego. Odkryli enzym niszczący blokadę tworzoną przez uszkodzone komórki nerwowe. Ciężko kontuzjowani pacjenci z pęknięciem rdzenia kręgowego skazani byli dotychczas na częściowy lub całkowity paraliż. Dzięki odkrytemu enzymowi popsute neurony i synapsy będą musiały przestać produkować enzymy wstrzymujące ich rozwój. Sparaliżowani – pod warunkiem, że zostaną przewiezieni do szpitala w ciągu dwu godzin, zanim układ nerwowy zdoła zatruć organizm enzymami antyreprodukcyjnymi – będą ruszać rękoma, chodzić – cud. Pierwsze cudowne zwycięstwo nad tyranią neuronów zmuszających nas bólem do posłuszeństwa. Perfidia układu nerwowego jest tym subtelniejsza, że oprócz fizycznych tortur używa on także perswazji psychicznej. Zmusza nas do pokory i szacunku, gdyż to dzięki niemu powstała ludzka inteligencja. Sądzę, a sąd ten płynie, z głębi mego serca, nie mózgu, że inteligencja, w jaką wyposażył człowieka centralny układ nerwowy, służy wyłącznie przetrwaniu synaps i neuronów. Cywilizacje i kultury mądrzejsze od naszej (co nie znaczy, że lepiej rozwinięte) za siedlisko inteligencji, myślenia czy duchowości uznawały serce. Coś z pozostałości tych wierzeń pozostało w katolickiej ikonografii. Chrystus wskazuje na „serce gorejące”, nie na głowę jako źródło światła, miłości, Jego boskiej istoty. Nie namawiam do otwartej wojny z układem nerwowym. Będąc od niego o wiele słabsi, możemy zaryzykować kilka akcji terrorystycznych. Szwajcarscy neurofizjolodzy dali przykład, jak za pomocą substancji enzymopodobnych unieruchomić dla naszego dobra egoistyczne funkcje układu nerwowego. Za pomocą innych enzymopodobnych środków umiemy powstrzymać na pewien czas despotyzm epistemologiczny mózgu. (Czym jest rzeczywistość spostrzegana bez pośrednictwa mylących zmysłów, próbowali opisać Kant, Kartezjusz oraz Husserl.) Nie wiadomo dokładnie, jak działa LSD, haszysz. (O truciznach typu crack czy opiaty nie wspominam, bo mówimy, jak sobie pomóc, a nie jak się zabić.) Badając substancje halucynogenne, odkryto, że struktura LSD jest zbliżona do struktury enzymów działających hamująco na układ nerwowy. Jedną z takich trucizn blokujących normalne, czyli zagłuszające, funkcjonowanie układu nerwowego jest pochodna adrenaliny, produkowana przez organizm ludzki w sprzyjających okolicznościach. Według Huxleya dla Europejczyków taką sprzyjającą okolicznością było średniowiecze. Żyjący wtedy ludzie widywali diabły i anioły z powodu zatrucia układu nerwowego pochodnymi adrenaliny, nie z nadmiaru wyobraźni. Niedożywienie ubogich, głód na przednówku przedłużony czterdziestodniowym postem poprzedzającym Wielkanoc – wszystko to powodowało, że przeżywanie Męki Pańskiej i radości ze Zmartwychwstania było równie realne, co realność. Wycieńczony układ nerwowy pod wpływem enzymów pochodnych adrenaliny tracił kontrolę nad organizmem pobożnego chrześcijanina, zezwalając mu na łaskę halucynacji (w terminologii religijnej stan ten określany jest jako dar widzenia bytów nadprzyrodzonych). Niemal każda próba osiągnięcia doskonałości duchowej polega na torturowaniu psyche i ciała, odzwyczajaniu układu nerwowego od jego normalnych funkcji. Przeżywanie bólu i głodu, zamiast być znakiem ostrzegawczym, staje się pragnieniem, celem ascezy. Medytacja służy pozbawieniu układu nerwowego pobudzających go do pracy informacji o otoczeniu. Nie jest chlubą bycie mistykiem po halucynogenach, ale czemu zwykli śmiertelnicy, po osiemnastce, niezdolni do ascetycznego pokonania układu nerwowego, nie mogliby chociaż raz w życiu zażyć enzymatycznej substancji pozwalającej dotrzeć do Absolutu albo własnej podświadomości? Jedna porcja LSD jest równie wydajna, co dziesięć lat spowiedzi u psychoanalityka, tańsza i nie wywołuje uzależnienia od kanapy. Zalegalizowanie LSD spowodowałoby bankructwo psychoanalityków. Czy ktokolwiek traktowałby wtedy poważnie autorytet w dziedzinie psychoanalizy, gwiazdę literackich salonów Paryża, nową Simone de Beauvoir, czyli Julię Kristevę? W książce Les nouvelles maladies de l’âme – „Nowe choroby duszy”, pani doktor Kristeva poświęciła rozdział pisarstwu młodych. Młody pisarz jest według tego psychoanalitycznego traktatu „strukturą otwartą”. Krótki cytat pozwalający się rozkoszować stylem: Spróbujmy udoskonalić pojęcie struktury otwartej. Połóżmy raczej nacisk na wartość, jaką może uzyskać pisarstwo w co najmniej trzech zakresach: 1) Aktywność semiologiczna produkująca znaki pisane. Do substratu lingwistycznego podszywającego pisarstwo można dorzucić element motoryczny: opanowanie mięśniowe i analne, agresywne przywłaszczenie innej (drugiej) osoby, a także własnego ciała jako nagrody narcystycznej masturbacji... Gdyby Huxley mógł skomentować wywody Kristevej, stwierdziłby zapewne to samo, co w liście do Ellen Huxley z grudnia 1956 roku: ...Freud rozsypał się już dawno w grobie, ale jego dusza albo anus nadal przechadza się po świecie. (...) Tylko psychoanalitycy nie osiągną nic dzięki LSD. Dwóch freudystów brało udział w eksperymencie. Jedynym ich spostrzeżeniem, gdy wrócili z toalety, było, że po LSD ekskrementy mają silniejszy i słodszy zapach. Tyle Huxley o Freudzie. Freud natomiast, w przeciwieństwie do swych epigonów, sądził, że psychoanalizie nie zaszkodziłaby odrobina finezji, dodającej lekkości teoriom naukowym. Tą solą smaku, białym proszkiem psychoanalizy, miała być kokaina. Ojciec psychoanalizy stwierdził na sobie samym, że najlepszym katalizatorem w zgłębianiu zagadek podświadomości jest kokaina. Nie odważył się zapisywać jej swoim pacjentom z obawy przed policją. Już i tak miał opinię maniaka seksualnego. Wiadomo, seks, narkotyki i rock and roll... |
Az idegrendszer foglyai (Hungarian)
A haldokló Huxley-nak tett még egy utolsó szívességet a
felesége. Barátai LSD-s ostyát helyeztek mozdulatlan ajkai közé. E néhány milligramm lizergsav-diletil-amid
elcsitította a biológiai agóniát. A haldoklót megvédték az életet a haláltól,
az Ént Istentől elválasztó ürességtől, valamitől, amiben a jobb és bal
féltekére hasadt agy parancsára hinnünk kell, hogy ezzel is elismerjük a
dualizmus mindenre kiterjedő törvényét. A duális agy saját képére és
hasonlatosságára teremtette a világot: bal-jobb, racionális-irracionális,
jó-rossz, élet-halál. Az agy nemcsak a féltekék szimmetriáját, hanem működését
tekintve is duális. Elválasztja a tudatost attól, ami a koponya legmélyére, a
tudattalanba és az ösztönvilágba szorult. Világképünk az emberi szervezeten
élősködő biológiai agy szemfényvesztésére épül. Az agy használja el a legtöbbet
a belélegzett oxigénből. Amikor az agyonéheztetett szervezet minden
cukortartalékát fölemészti, az idegrendszer kapitulál utoljára. A központi
idegrendszer, az evolúció büszkesége az egyetlen olyan szerv, amit hermetikusan
zárt csontburok őriz. A koponya és a gerincoszlop csontvárába rejtőzött urunk
parancsokat ad és információkat gyűjt a harctérről. Ahol nem védik csontok a
támadástól, akcióba lépnek a fájdalomra érzékeny idegsejtek végződései. A
legkisebb idegsejt elleni támadás is veszett nyivákolásba fullad. Létezhet
ennél jobb védelem?
|